Mówi się, że czas goi rany, ja śmiem twierdzić, że bez właściwego lekarstwa, rany jedynie się zasklepią, ale wewnątrz wciąż będą pełne bólu. Lada wysiłek, analogiczna sytuacja do tej, która spowodowała zranienie, otworzy je na nowo. Jedynym prawdziwym lekarstwem jest Boża miłość. Nikt z nas nie powinien zaglądać w przeszłość bez serca wypełnionego Jego miłością.
A nadzieja nie zawodzi, bo miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany.
Rzymian 5.5
Nie da się zapomnieć przeszłości, ale możemy do niej się odnosić w asyście świadomości, że zostaliśmy uzdrowieni, otrzymaliśmy całkowite przebaczenie i zostaliśmy w pełni zaakceptowani przez Pana. Tylko chodząc w wierze jesteśmy na tyle pewni naszej relacji z Bogiem, że żadna klątwa przeszłości nie będzie miała na nas wyniszczającego wpływu teraz i na wieki.
Apostoł Paweł napisał, że nic nie zdoła nas odłączyć od miłości naszego Zbawiciela.
Wystarczającym dziełem i dowodem jest to, czego dokonał i czym obdarzył nas Pan Jezus!
Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł.
Rzymian 5.8
Boża miłość jest wciąż taka sama, tylko my dostrzegamy ją wyraźniej i doświadczamy intensywniej wtedy, gdy nasze życie jest w głębokiej potrzebie lub wielkim kontraście z Jego miłością. Nie zmienia to jednak faktu, że w każdym czasie jest taka sama i dlatego w chwilach, nazwijmy je dobrobytem lub wytchnieniem, nasze serce powinno na nią reagować równie mocno.
Bóg zapewnia nas, że rozprawił się w naszym życiu z grzechem, w pełen miłości i poświęcenia sposób. Jak więc powinniśmy zareagować na Jego miłość? Również w pełen miłości i poświęcenia sposób. Naszą uwagę zwraca to, że słowa „gdy byliśmy”, są użyte w czasie przeszłym, a oznacza przynajmniej dwie rzeczy. Po pierwsze Jezus kocha grzeszników takich ja i ty, po drugie w skuteczny sposób rozprawił się z grzechem, to przeszłość! To najpewniejsza i najlepsza wiadomość na świecie. Możemy żyć w ciągłym przebaczeniu i rozkoszować się Jego miłością. Zdarzy nam się zgrzeszyć i to pewnie nie raz, ale człowiek Boży nie pozostanie w grzechu. Jest to dla niego tak wielka sprzeczność z jego sumieniem i sercem wypełnionym miłością Ducha Świętego, że natychmiast będzie pokutować i odwróci się od niego. W przeciwnym razie, Duch Święty zostanie zasmucony, a nasza nadzieja zaczyna topnieć. Nie wystarczy żyć przeszłością, potrzebujemy żyć pełni miłości w każdej chwili naszego życia.
Dotyczy to również Zboru!
Na początku wszystko wygląda idealnie i myślę, że ten obraz nie jest niewłaściwy. Lecz z biegiem czasu nasza optyka się zmienia i zaczynamy dostrzegać tu i ówdzie niedoskonałości. O, ten brat, tak się zachował, a ta siostra to powiedziała, tego się nie po nich nie spodziewałem. Takie spojrzenie mówi więcej o nas niż o tych, którzy nas rzekomo gorszą. Nie zmienia to faktu, że taki stan rzeczy może być rzeczywisty, ale od nas zależy, czy takim zostanie zapamiętany i utrwalony w naszym życiu. Rozumiem przez to, że bez względu na zachowanie ludzi, mogę w świadomy sposób pozwolić, by moje serce było chronione przed korzeniami goryczy, poprzez środowisko miłości. Gleba serca wypełniona Bożą miłością natychmiast eliminuje wszelkie chwasty, które próbują się tam rozwinąć.
W chwili, gdy dostrzegamy więcej zła na zewnątrz, niż Bożej miłości wewnątrz, jest to sygnał wzywający nas do powrotu na wyżyny. W miniony poniedziałek śpiewaliśmy pieśń (mój hit) „miłość Bożą w sercu swym dzisiaj mam”. Zachęciłem ludzi do wyjścia z ławek, przywitania się i okazania sobie odrobiny ciepła przez uścisk dłoni lub przyjacielskiego „misia”. Jedni z napędem odrzutowym przemierzali kaplicę ściskając tyle dłoni, ile tylko zdołają, jakby od tego zależało ich zbawienie, inni stali, czekając aż ktoś do nich podejdzie. Po takim spotkaniu ci pierwsi mogli powiedzieć, o wszyscy mnie kochają, drudzy ze smutną miną wyrazić, że tak mało ludzi zwraca na nich uwagę. Wiem, to kwestia osobowości, temperamentu, przeżyć i kolejnych setek powodów, dla których mamy wytłumaczenie, że przyjmujemy taką postawę. Jest jednak jeden powód, który łamie i przewyższa wszystkie inne i pozwala nam wyjść z miejsca i okazać miłość innym, Bóg jest miłością! On nas kocha, a Jego miłość jest doskonała! Jest wystarczająca, by każda trauma przeszłości została pokonana mocą Jego bezwarunkowej miłości!