Miłość

Miłość
  • W naszej Społeczności miłość jest fundamentem naszej relacji z Bogiem i wezwaniem do jej okazywania wszystkim ludziom.
  • Dzięki niej niwelowane są dzielące nas różnice.
  • Mamy przywilej cieszyć jej uzdrawiającą mocą, leczy nasze zranienia i pokonuje traumy przeszłości.
  • Robi przestrzeń w naszych sercach i szeregach dla każdego, kto pragnie jej doświadczyć.
  • Dzięki niej mamy przywilej być Bożą odpowiedzią dla ludzi, których Pan Jezus stawia na naszej drodze.
  • Jest wyrażana w naszej pobożności i liturgii, przez modlitwę i uwielbienie, zwiastowane Słowo i przez świadectwa.
  • Jest znakiem rozpoznawczym Jego obecności pośród nas.

Miłość!

Jestem szczęściarzem, ponieważ miałem przywilej wychowywać się w domu, gdzie wraz z rodzeństwem otrzymaliśmy sporą porcję miłości, mimo iż moi rodzice pochodzili z niepełnych rodzin. Trudno to wyjaśnić, że wychowywany bez ojca (który zginął podczas kampanii wrześniowej) mój tata potrafił obdarzyć nas tak wielką porcją ojcowskiej miłości. Z kolei moja mama w wieku dwunastu lat, została oddana na służbę do rodziny przysposobionej, choć pewnie w tamtych czasach to pojęcie nie funkcjonowało. Jej ojciec również został zamordowany przez nazistów, a bieda w rodzinie wypchnęła ją ze starszą siostrą w świat za kawałkiem chleba. Mimo to stworzyli rodzinę, w której czuliśmy się w pełni akceptowani, otoczeni troską i ciepłem rodzinnej atmosfery.

Żyjąc nawet w tak uprzywilejowanych warunkach, wciąż była w moim sercu potrzeba miłości, która zaspokoi obszary życia tak głębokie, że mogła ich dosięgnąć tylko miłość, której nie sposób zrozumieć, wytłumaczyć, a nawet doświadczyć w najlepszym rodzinnym środowisku.

W ciągu wielu lat służby spotkałem najróżniejszych ludzi pochodzących z całej gamy środowisk. Od domów wzorcowych, do praktycznie braków domów, od ludzi rozpieszczanych do osób wykorzystywanych, jednym przemoc była zupełnie obca, inni ze wstydem próbowali ukryć siniaki podczas lekcji wychowania fizycznego. Wszyscy ci ludzie mieli to samo pragnienie, doświadczyć miłości, która jest odpowiedzią na wrodzoną potrzebę każdego z nas.

Widziałem też jak miłość potrafi zmienić ludzi bezwzględnych w największych wrażliwców i leczyć najgłębsze zranienia. Może tego dokonać tylko miłość, która pozbawiona jest jakichkolwiek ograniczeń, uprzedzeń i interesów. Ten rodzaj miłości możemy otrzymać tylko od Boga, który w osobie Jezusa jest wystarczającą odpowiedzią na wszelkie nasze potrzeby. On sprawia, że nasze poszukiwania dobiegają końca i rozpoczynamy nowe życie. Dotarliśmy do niewyczerpanego i niepojętego zasobu miłości!

Kościół to wyjątkowe miejsce, stanowi środowisko tak różnych ludzi, że ich obecność i zdolność tworzenia jedności może być wytłumaczona tylko jednym słowem miłość!

Nie wynieśliśmy tego z domu, nie wychowała nas w ten sposób szkoła, nie wykształciła tego również kultura. Dokonał tego Jezus przez przyjście, doskonałe życie, całkowite poświęcenie i chwalebne zmartwychwstanie. Dopiero gdy uświadamiam sobie, że dokonał tego dla mnie osobiście wiem, że jestem wielkim szczęściarzem! On dokonał tego dla wszystkich ludzi, a Kościół to ci wszyscy, którzy przyjęli Ducha Świętego przez wiarę i zostali wypełnieni miłością Rzym. 5,5. Tak wiem, wciąż mamy braki jesteśmy niedoskonali, co rusz zdarza się, że ktoś komuś coś powie, krzywo spojrzy, nadepnie na odcisk. Ale nie zmienia to faktu, że każdy z nas został obdarzony tym wspaniałym przywilejem bycia kochanym przez samego Boga!

Prawdziwa miłość, która oświeca każdego człowieka przyszła na świat.
Bóg jest miłością.

To ten rodzaj miłości jest za równo lekarstwem dla nas, jak i największą motywacją do tego, aby kochać i to tak szalenie i niepojęcie, że nikt nie może mieć cienia wątpliwości, skąd pochodzi. Na wzór Pana Jezusa i zgodnie z Jego przykazaniem, wszystko rozpoczyna się od miłości do Boga i do ludzi. Śmiem twierdzić, że to drugie jest możliwe tylko dzięki temu pierwszemu. Znakiem rozpoznawczym chrześcijan jest miłość.

Miłość wyrażana do Boga!

Jestem głęboko poruszony, gdy słyszę łamiący się głos modlitwy, która wyraża uczucia do Boga. Nie wyobrażam sobie modlitwy pozbawionej emocji, kiedy mówię jak bardzo Go kocham, świadomie wyrażam to całym sobą! Standardem powinno być, że Kościół w pełen pasji sposób angażuje się w modlitwę z całym pakietem radości, wzruszenia i spontanicznych uczuć manifestuje miłość do swojego Pana.

Pierwszy Kościół nie mógł milczeć, gdy Boża miłość rozlana została w ich sercach przez Ducha Świętego, to było zbyt wzniosłe i święte, by zbyć to milczeniem lub sprowadzić do rutynowego zachowania. Eksplodowali modlitwą bez względu na ocenę ludzi przysłuchującym się temu wydarzeniu. Ale do tego jeszcze powrócimy.

Z miłości do Pana podejmujemy się służby, to naturalna potrzeba każdego narodzonego na nowo chrześcijanina. Doznajemy zaszczytu, gdy możemy przyłożyć rękę do Bożego dzieła i w ten sposób odpowiedzieć czynem „kocham Cię Panie”! Ludzie kochający Boga nie będą stać z boku, gdy w Jego Kościele jest tak wiele pracy. Ludzie, wchodząc do naszego Zboru po raz pierwszy, są zadziwieni ilością wykonanej pracy, ja widzę coś więcej, coś, co porusza mnie do głębi, ponieważ jest to namacalne świadectwo ich miłości do Boga! Niemal od pierwszego dnia, gdy znalazłem się w Społeczności, miałem pragnienie robienia czegoś, co zalegało w moim sercu jak miłe brzemię, wyrazić swoje oddanie Panu w prosty i praktyczny sposób. Nie miałem zbyt wiele doświadczenia, nie potrafiłem też zwiastować ani dobrze śpiewać lub grać, ale potrafiłem trzymać pędzel, rozrobić gips dla brata stojącego na drabinie łatającego dziury i pęknięcia w suficie (dziwne, że on jeden to zauważał). Piszę to, ponieważ miłość jest czynem! Z miłości do Pana podejmujemy wyzwania, które będą wiązały się z ceną. Na naszym rachunku jest czas, wygoda, narażenie się na uwagi i krytykę oraz finanse. Lecz to wszystko jest niczym w porównaniu z tym, czego doświadczamy, gdy postanawiamy uczcić naszego Pana zgodnie z tym, do czego zostaliśmy powołani. Przenosimy się na nowy poziom relacji z Bogiem i ludźmi. Nasze życie zostaje poszerzone, zauważamy dynamiczny rozwój naszej wiary. Nigdy nie osiągniemy tego, siedząc jedynie wygodnie w ławkach. Miłość pozwala nam wyjść z łodzi i kroczyć przez wiarę po falach. I choć Jego miłość do nas jest wciąż taka sama, to jednak stopień jej odczuwania i doświadczania zmienia się bardzo radykalnie w chwili, gdy odważymy się ją wyrażać głośno słowem i czynem.

Miłość do bliźniego

Obrazy ludzi, którzy manifestują swoją wiarę, a raczej religijność, w sposób pełen oskarżeń wylewanych z dużą ilością żółci i zajadłości, zawsze będzie mi obcy. Wierzę, że nie tylko wyznawane wartości, ale również sposób, w jaki je przekazujemy, ma znaczenie. Kościół to miejsce dla każdego człowieka i przykro mi, gdy ludzie po przekroczeniu progu kaplicy, zamiast miłej pełnej akceptacji atmosfery otrzymują porcję spojrzeń „co ty tutaj robisz?”, „z takim wyglądem jak śmiałeś do nas przyjść?”. Takie zachowanie nie ma nic wspólnego z Bożą miłością, jest godne potępienia.

Jezus był otwarty dla każdego, kto zechciał do Niego przyjść. Mógł to być celnik, albo bogaty młodzieniec, zawsze spotkali to samo pełne miłości spojrzenie. Jego dotyk przekraczał przyjęte normy, a nawet w ocenie faryzeuszy łamał prawo. Naszym przywilejem i nigdy nieustającym zadaniem jest odtworzyć atmosferę miłości panującą tam, gdzie jest Jezus. Wiem, że takim stwierdzeniem narażam się na uwagi typu „jak to odtworzyć?”. Ano tak, przecież miłość jest czynem, nikt nie zrobi tego za mnie. Jestem uczniem Jezusa, patrzę na wzór i naśladuję Go najlepiej jak potrafię. Mam Pomocnika – Ducha Świętego, który mnie umacnia . Może łatwiej jest pomodlić w niezrozumiałym języku niż w zrozumiały sposób wyrazić miłość bliźniemu. Nigdy za wiele języka miłości w modlitwie i równie głośnego w czynie!